Tytuł:
„Garnitur czyni przystojniaka”
Pairing:
NaruSasuNaru
Gatunek: humor, AU
Gatunek: humor, AU
Beta:
Vanes :*
Długość:
Miniaturka
Ostrzeżenia:
Lekkie OOC Sasuke, ale myślę, że do zniesienia.
–
Hej. – Sasuke zawołał na powitanie. – Jak było w robocie?
–
Daj spokój, walka z wiatrakami. Inwestorzy swoje, budowlańcy swoje, a ja muszę
ich wszystkich udobruchać.
–
Czyli normalnie – rzucił Uchiha i poszedł do kuchni, wstawić czajnik na gaz.
–
A tobie jak minął dzień?
–
Wśród cyferek. – Wyciągnął z szafki kubek i wrzucił do niego torebkę z owocową
herbatą. – Obiad… a raczej kolację, masz w mikrofalówce – dodał jeszcze, zabierając parujący napój i
poszedł do salonu.
Siedząc
przed telewizorem i przerzucając kanały, natrafił na coś o metamorfozach
kobiet. Gapił się w ekran, zastanawiając po co to komu. Jednak, gdy tylko
Naruto usiadł obok, spojrzał na niego kątem oka. „Jest beznadziejnie ubrany” przemknęło
mu przez myśl. Sasuke pracował w centrum miasta i wszyscy wokół niego nosili
białe koszule i marynarki. Teraz zastanawiał się, czy kiedykolwiek widział
swojego partnera w czymś innym niż te bure ciuchy.
–
Świetne gołąbki, dobrze doprawione – pochwalił Uzumaki, przerywając ciszę.
–
Musisz to powiedzieć swojej „teściowej”, na pewno się ucieszy, a ty znów
zapunktujesz – Uchiha wzruszył
ramionami.
–
No oczywiście – napuszył się Naruto. – W końcu gdyby nie ona, padlibyśmy z
głodu!
Wtem
Sasuke olśniło. Po krótkiej chwili ciszy odezwał się:
–
Wiesz, mama zapytała mnie ostatnio, jak ci się pracuje w nowej firmie.
Powiedziałem jej, że dobrze, a ona zaczęła mnie wypytywać o jakieś szczegóły… –
Sasuke uznał, że w razie czego całą winę zrzuci na rodzicielkę.
–
A o co dokładnie pytała, draniu? – dociekał Naruto.
–
No na przykład, czy w takich korporacjach są mili ludzie, czy rzeczywiście
siedzi się w biurze do wieczora i czy wszyscy mężczyźni chodzą w garniturach i
pod krawatem – zmyślał, licząc na to, że Naruto nie wpadnie na pomysł, by iść
do jego matki na herbatkę i spytać czy to prawda.
–
No pewnie, że nie! – Uzumaki spojrzał na niego jak na idiotę, ale po chwili
widać było po jego minie, że nad czymś intensywnie myśli.
–
Coś się stało? – spytał Uchiha, chcąc kontynuować rozpoczęty temat.
–
Nic… Tak tylko zacząłem się zastanawiać…
„Nareszcie”
przemknęło Sasuke przez myśl, a głośno spytał:
–
Nad czym, młotku?
–
Ech… Ostatnio Kakashi, wiesz, mój szef, jakoś dziwnie na mnie patrzył przed spotkaniem
z klientami z Brukseli. Kurde, oni wszyscy byli w garniakach, białych koszulach
i tych śmiesznych bucikach. Odpicowani jak na pogrzeb.
„Taaa…
A ty w swoich starych traperach z przed pięciu lat, pomarańczowej koszulce z
dziwnym znaczkiem i dresowych spodniach. Dziwne, że tak długo nikt nie zwrócił
mu na to uwagi. Cholera, padło na mnie.”
–
No wiesz, może coś w tym jest. – Odwrócił wzrok w stronę ekranu, żeby partner
nie zauważył jego delikatnego uśmiechu. Wystarczyło tylko poczekać parę chwil.
–
Chyba muszę zainwestować w nowe ciuchy – odezwał się niepewnie Uzumaki. –
Przede wszystkim w garnitur i kilka eleganckich koszul.
–
I w buty – wtrącił szybko Sasuke, nie odrywając oczu od telewizora. Wolał, żeby
Uzumaki teraz na niego nie patrzył, bo mógłby zaraz domyślić się, że cała
dyskusja była mu na rękę. No przecież marzył o tym, żeby zobaczyć swojego
partnera w czymś innym niż dres, bo ten rodzaj ubioru stanowczo mu się
przejadł.
–
Tysiak pójdzie jak nic.
–
Pomyśl, że to po prostu inwestycja. Dobry garnitur będzie ci służył przez lata,
buty też. A za jakiś czas kupisz sobie następny zestaw.
–
I będę wyglądał jak wszyscy pracownicy. Zginę w tłumie – jęknął Uzumaki.
–
Nie dramatyzuj, takie czasy. Nie jesteśmy już studentami.
–
I ty przeciwko mnie? – Uzumaki chyba zauważył, że Uchiha jest dosyć chętny do
rozmowy o ciuchach, co wydało mu się nagle dziwnie podejrzane.
–
Ja? Ależ skąd. Tylko próbuję pomóc – spojrzał mu ironicznie w oczy, uciszając
tym wszelkie podejrzenia o manipulację. Sasuke westchnął, ciężko wstając z
kanapy i wziął Naruto za rękę, prowadząc do przedpokoju. Stanęli przed lustrem,
a brunet spytał:
–
Gdybyś był szefem firmy, inwestorem lub jakimkolwiek innym ważniakiem, to
chciałbyś rozmawiać o najważniejszych projektach z kimś ubranym jak ty teraz?
Naruto
wpatrywał się w ich odbicie, mrużąc oczy.
–
Jasne! – zawołał. – Zwłaszcza, gdyby ten ktoś w dresie, z dwudniowym zarostem
znał się dobrze na swojej robocie.
–
Nie gadamy teraz o twoich kompetencjach, ale tak, wiem, że jesteś najlepszy.
Spójrz jeszcze raz.
–
Dobra, rozumiem – westchnął cierpiętniczo Naruto. – Ważniak w gajerze chce
rozmawiać z drugim ważniakiem. W garniturze, oczywiście.
–
Dokładnie! – Sasuke ucieszył się, chyba troszkę zbyt entuzjastycznie. – To w
sobotę jedziemy na zakupy!
Udając się do galerii po garnitur,
Sasuke warczał na wszystko i wszystkich. Na Naruto też. Mieli iść po garnitur,
więc zdaniem Uchihy wyprawa do pobliskiego sklepu z odzieżą męską w pełni by
wystarczyła. Ale nie, Uzumaki uparł się, żeby jechać tam, gdzie będzie większy
wybór. Teraz nagle stał się amatorem mody.
Wchodząc
do pierwszego sklepu, na wystawie którego zauważyli manekiny w eleganckich
garniturach, Sasuke stwierdził, że to był bardzo zły pomysł. Nie minęła chwila,
a do grzebiącego wśród wieszaków Naruto podeszła młoda ekspedientka z szerokim
uśmiechem na ustach. No cóż, pocieszeniem był fakt, że to jednak była kobieta.
Marnym, ale zawsze. Już chciał odejść kawałek dalej, gdy pracownica po wymianie
zwykłych uprzejmości przystąpiła do frontalnego ataku.
–
A na jaką okazję potrzebny panu garnitur? Chyba nie na ślub, prawda? – zaśmiała
się perliście, choć dla Uchihy dźwięk ten przypominał odgłos nienaoliwionych
zawiasów.
–
Taka uroczystość raczej nam nie grozi. – Objął Uzumakiego ramieniem w zaborczym
geście, patrząc jednocześnie wyzywająco kobiecie w oczy. Chyba zrozumiała
aluzję, bo odsunęła się kawałek, jednak blondyn widząc, że ta zamierza odejść,
odezwał się:
–
Szukam czegoś wygodnego.
–
Garnituru na co dzień do pracy – Sasuke znów wtrącił swoje trzy grosze.
Lekko
speszona sprzedawczyni wróciła do nich, znów przywołując na twarz profesjonalny
uśmiech.
–
Aha. A jaki rozmiar? – Unikając wzroku bruneta,
zakręciła się koło Uzumakiego.
–
Nie wiem? – Naruto spojrzał na nią bezradnie.
–
Ile ma pan wzrostu?
–
Metr osiemdziesiąt dwa.
–Tak.
I jeszcze obwód klatki piersiowej…
–
No cóż, nie jestem pewien.
–
Nic nie szkodzi. Zaraz pana zmierzymy. – Dziewczyna tanecznym krokiem udała się po centymetr. Wracając z
nim, zauważyła chmurną minę bruneta i jego nieprzychylne spojrzenie. Lekko
speszona tym, że czujnie ją obserwuje, dokonała odpowiednich pomiarów w
ekspresowym tempie. Darowała sobie mierzenie długości nogawki, wolała
zaryzykować oceniając na oko, niż być obrzucaną spojrzeniami, które mogłyby
uchodzić za śmiertelnie niebezpieczne.
Po
kwadransie Naruto miał już na sobie ciemnoszary garnitur.
–
Łał! Świetnie pan wygląda – sprzedawczyni nie kryła swojego zachwytu. Nawet
obecność naburmuszonego Uchihy jej nie przeszkadzała. Już chciała do niego
podejść i poprawić mu klapy marynarki, ale Sasuke sprytnie ją wyprzedził.
–
Ale z ciebie przystojniak – szepnął mu do ucha.
–
Nie jest źle – skwitował. – A jakie ma pani jeszcze koszule? – rozochocił się.
–
Myślę, że dobrze byłoby panu w błękicie i może pokażę panu jeszcze jedną w
delikatny deseń.
Skończyło się tym, że wyszli ze
sklepu z trzema koszulami, garniturem i jedwabnym krawatem. Potem w obuwniczym
dokupili jeszcze odpowiednią parę butów w czarnym kolorze. Uchiha dziękował w
myślach za to, że tym razem obsługiwał ich mężczyzna. Kolejnej wariatki chybaby
nie przeżył. Zresztą i tak miał dość jak na jeden dzień. Marzył o tym, żeby
wrócić już do domu.
W poniedziałkowy poranek Naruto
wystroił się w nowe szaty, sprawiające, że wyglądał jak pracoholik.
–
Nawet wygodne te spodnie. Tylko jak ja wytrzymam cały dzień w marynarce?
–
Przecież możesz ją zdjąć.
–
No tak. – Naruto zreflektował się, że popełnił gafę i szybko zaczął paplać: –
Akurat mam spotkanie z klientem. Szef się na pewno ucieszy, że wyglądam jak
reszta jego armii.
–
Powiem ci więcej, wyglądasz bardzo seksownie – zamruczał Sasuke, poprawiając mu
krawat.
–
Wrócimy do tej rozmowy wieczorem, dobrze? – Uzumaki zaśmiał się, chwytając
potrzebne dokumenty i wyszedł do biura.
Wieczorem, gdy spotkali się w domu,
Naruto tryskał dobrym humorem.
–
Sasuke! Zrobiłem furorę! – krzyknął z
łazienki.
–
To chyba dobrze, no nie? – Sasuke wszedł po chwili za nim, opierając się o
framugę.
–
Mhmmm – wysapał, przemywając twarz wodą. – A wiesz czemu?
–
Chyba logiczne, że nie wiem. Mów.
–
Okazało się, że tym ważnym inwestorem, o którym krążyły po firmie legendy, jest
kobieta!
Sasuke
zmrużył niebezpiecznie oczy na usłyszane wieści, ale zachował twarz pokerzysty.
–
Naprawdę dobrze nam się rozmawiało – kontynuował Uzumaki, rozpinając
równocześnie guziki koszuli. – Potem sekretarka i dziewczyny z księgowości
rozpływały się nad moim nowym imidżem. Ale spokojnie, powiedziałem im, kto jest
moim stylistą.
–
Taaa… Coś jeszcze mówiły? A może mówili? – Sasuke za wszelką cenę chciał ukryć
delikatne uczucie zazdrości, które poczuł.
Naruto
wybuchnął głośnym śmiechem po usłyszeniu ostatniego pytania. Przyjrzał się
brunetowi spod oka. No i od razu zrozumiał, że coś jest nie tak.
–
Że jestem najprzystojniejszym facetem w biurze – drażnił się, wiedząc, że
Uchiha długo nie wytrzyma. – No weź, chyba nie jesteś zazdrosny? – zaśmiał się
ponownie, podchodząc bliżej.
–
Chciałbyś – prychnął zirytowany.
–
Może przejdziemy do sypialni? Wyglądasz na zestresowanego – mrugnął wesoło i
oparł dłonie na jego ramionach.
Uchiha
złapał go za krawat, którego w czasie ich rozmowy Naruto zapomniał lub nie
zdążył zdjąć, i, ciągnąc go, ruszył we wspomnianym kierunku. Ochoczo, a jak!
–
Ale jutro zakładasz dres. I nawet nie waż się golić! – mruknął cicho, opadając
na łóżko.
No
kto by pomyślał, że tak szybko zatęskni za jego dawnym stylem…
Tayla!!!!
OdpowiedzUsuńTy masz dziewczyno mega talent do takich miniaturek. Znów śmiałam sie w głos, moje morale podskoczyły, poprawiłaś mi humor.
Naprawdę świetnie. Jako, że weny brak to byłoby na tyle. Podobało mi się, i obyś miała wiecej takich pomysłów.
Inata Shinjitsu
Jejku, nie przesadzaj kobieto z tym talentem xD. To nie ja, serio xD Hm... Morale podskoczyły? Co masz na myśli, bo nie bardzo kapuję, a ciekawość mnie zżera teraz xD Pomysłów na razie kilka mam, ale trzeba czasu żeby je spisać. Cierpliwości. xD
UsuńCieszę się, że Ci się podobało, serdecznie dziękuję za komcia i pozdrawiam.
Gomen, gomen, że tak późno komentuję ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie mi się to czytało, w końcu jakiś tekst, gdzie to Naruto jest tym, który cieszy się większym powodzeniem ;)
A zazdrosny Sasuke? Boski... hihihi... Uważaj czego sobie życzysz bo może ci się to spełnić! Całkowita racja, no, ale cóż... Naruto i tak czek powrót do dresów... hehehe...
Weny życzę i czekam na jakieś info z twojej strony :*
Pozdrawiam,
Lena
Nic się nie stało, że późno komentujesz, w końcu nie mam nigdzie napisane, że ywmagam komentarzy pięć minut po opublikowaniu xD.
UsuńNo jakoś tak mnie naszło na Naruto w garniturze jak widziałam w sklepie kobitkę biadolącą nad ubiorem męża. Pomysł wpadł i jest tekścik :D
Dziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś, bo zaraz mi lżej na sercu jak widzę zostawiony ślad po czytelniku. Serio komentarze karmią Wenę, więc jestem wdzięczna xD
Pozdrawiam i Wenę przygarniam, a jak! Przyda się na później xD
Zazdrosny Sasu! <3 Loff na całego! W końcu z tych wszystkich Twoich miniaturek jest napisane, że jest zazdrosny! <3 Znowu chce mi się płakać xd Serio, chyba wiek dojrzewania mi nie służy xD
OdpowiedzUsuńI to chyba oczywiste, że Naru to ciacho nawet w dresie! Ale garniak to już szczyt :3 Nie! Najlepszy to jest strój ANBU <3 Wtedy jest sam seks xD
Pozdrawiam :)
Uzumaki w garniaku... Mrauuu... Nie dziwię się, że Sasuke go z niego wyłuskał ^^. I ciągnięcie za krawat, o boshee... to takie hot :"D. Uwielbiam jak Uchiha jest zazdrosny, po prostu kocham. Teraz ma nauczkę, bo Uzumaki normalnie jest gorący, ale w stroju wizytowym jest do pożarcia. Tay, musisz częściej chodzić do miasta i obserwować ludzi, skoro po takich wypadach masz wenę na takie fiki. Tak! Wynocha w miasto, ja Ci każę! Sio! A jak wrócisz to poszła do kompa i klepiesz fiki. Raz, raz :). Buziole
OdpowiedzUsuń