Kolejny
rozdział przygód magów. Zapraszam.
Betowała: Cheshire :*
Pairing: Gray/Natsu (Fairy
Tail)
Uwagi:
Niektóre powtórzenia są zamierzone.
Gray po pewnym czasie szturchnął
śpiącego chłopaka, oznajmiając mu, że dotarli na miejsce. Nie czekając aż
zaspany umysł Salamandra przetrawi usłyszaną informację, wyzwalając jakąkolwiek
reakcję organizmu, opuścił pociąg. Stojąc na peronie, rozejrzał się, wyciągając
jednocześnie z kieszeni pieniądze. Natsu, po chwili zastanowienia, zerwał się z
fotela, chcąc jak najszybciej wyjść z tej machiny tortur. Owszem, podróż minęła
mu inaczej, nawet się zdrzemnął, ale wolał nie ryzykować, ponieważ pociąg mógł
w każdej chwili ruszyć. O nie, tego za wszelką cenę musiał uniknąć. Zmuszając
się do szybkiej reakcji, pognał za przyjacielem. Przez chwilę rozglądał się
niepewnie, nie mogąc go zauważyć, ale już po chwili nos wskazał mu odpowiedni
kierunek. Przepchnął się przez tłum, by do niego dołączyć. Poprawił opadający
szalik i zatrzymał się na chwilkę. Widział z oddali, jak stoi wyprostowany,
spoglądając ponad tłum. Płaszcz z postawionym kołnierzem, ciemne spodnie. No
cóż, akurat jeśli o ciuchy chodziło, to nie pogniewałby się, gdyby je zrzucił.
Oblał się rumieńcem, gdy dotarło do niego, o czym właśnie myślał. Strzelił
sobie mentalnego kopa, po czym ruszył szybkim krokiem w stronę Graya.
–
Dłużej się nie dało? – spytał Mag Lodu, słysząc zbliżającego się chłopaka.
Natsu nie odpowiedział. Gdyby Fullbuster poznał powód jego dłuższej
nieobecności, z pewnością by oberwał. A na tym niespecjalnie mu zależało
–
Głodny jestem. – Natsu stanął koło niego, ziewając potężnie i rozciągając
ramiona. – Chodźmy najpierw coś zjeść, potem pójdziemy do zleceniodawcy. –
Spojrzał wyczekująco na Fullbustera, jednak ten zmierzył go tylko chłodnym
spojrzeniem i ruszył przed siebie. Osłupiały Dragneel wgapiał się w plecy
odchodzącego przyjaciela. Co, do cholery?! Nie bardzo rozumiał, co się
dzieje. Chociaż, nie. W pewnym stopniu
rozumiał. Został olany! Zignorowany! No co jest? Najpierw robi mu wymówki, że
się obija, a teraz sam ma go gdzieś i odchodzi?
–
Kurwa! – wysyczał wściekle. – Stój, kretynie! – wrzasnął głośno, nie zwracając
uwagi na oburzenie mijających go ludzi. Gray jednak nawet na niego nie spojrzał.
Ognisty Smoczy Zabójca sapnął z oburzenia. Po chwili ruszył, chcąc go dogonić.
Szlag jasny go trafiał. A mętlik w
głowie po dziwacznym zachowaniu Maga Lodu, nie chciał zniknąć. Wręcz się powiększał,
powodując coraz większe rozdrażnienie chłopaka.
–
No stój, mówię! – wrzeszczał, goniąc go. – Ty idioto, gdzie leziesz? – Szarpnął
chłopaka za rękaw. – Gray, dupku, ogłuchłeś?!
–
Tak, masz rację. Ogłuchłem. – Grymas niezadowolenia wpłynął na twarz Graya,
wyszarpującego się z uścisku. – Zwłaszcza jeśli kimś, kto chce ze mną gadać,
jesteś ty.
Natsu
po raz kolejny tego dnia wgapiał się nic nierozumiejącym wzrokiem w towarzysza.
–
Bredzisz, Gray.
–
Nie sądzę.
–
O co ci chodzi?! – Natsu tracił cierpliwość. W końcu zaproponował tylko, żeby poszli
coś zjeść, zanim pójdą wykonać zadanie. A temu odwaliło!
–
O to, że nie będę się do ciebie odzywał, dopóki nie uznam, że muszę.
–
Co?
–
Nico. Po prostu daj mi spokój, kretynie. – To mówiąc, odwrócił się na pięcie,
kontynuując przerwany marsz.
Natsu,
chcąc nie chcąc, ruszył za nim. Obserwując jego plecy głowił się, czym zasłużył
sobie na taki los. Znów przeklinał na mistrza, że wysłał go na to zlecenie.
Żeby chociaż Happy mógł tu być! Ale nie. Makarov wyraził się jasno, że to
niemożliwe, bo może zostać zidentyfikowany, skoro większość mieszkańców
królestwa wie, że posiada niebieskiego kota. A to zadanie ma być wykonane pod
przykrywką, z ukrycia. Tak, jakby on to potrafił, kurwa! Nigdy się nie ukrywał
i teraz też nie miał zamiaru. Zwłaszcza, że ten dupek, Gray, tak go wkurza.
Świat zwariował. Najpierw ma pecha jak diabli, bo wszystko, co chciał ukryć,
wyszło na jaw, później miał bliski kontakt z ustami towarzysza, został wyzwany
od kłamców, a teraz olany! Noż cholera jasna! Kopiąc wściekle leżącą i bogu
ducha winną puszkę, pomaszerował za nim, układając w głowie plan zemsty. Niech
no tylko go dorwie!
Misja zakończyła się, zanim tak naprawdę
została oficjalnie rozpoczęta. Natsu, doganiając chłopaka i nie znajdując
żadnych argumentów słownych, po prostu mu przywalił, co zaowocowało efektowną
bójką. No co? Przecież wołał go co kilka kroków, a ten zadufany w sobie idiota
nic sobie z tego nie robił. Konsekwentnie lekceważył wrzeszczącego maga, który
nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Szarpnięcie za ramię i silny
cios, prosto w szczękę, były tym, co Natsu uznał za ostateczność. No i zaczęło
się. Nie przejmując się, że znajdują się w środku miasta, używali na sobie
coraz mocniejszych ataków, gdy pięści przestały im wystarczać. Pożar,
lodowisko, kurz i dym oraz oni w środku tego całego bałaganu. Rozwalając ścianę
pobliskiego domu, nie mieli pojęcia, że ich cel się w nim ukrywał. Banda
oprychów, nieźle rozwścieczona, wyskoczyła z nory, chcąc utemperować „tych
gówniarzy”. Nie zdawali sobie sprawy, że właśnie oni mieli ich ująć. Wtrącając
się w ich walkę, szybko zostali sprowadzeni do parteru, padając jeden po drugim
na ziemię. Zresztą Natsu był tak zajęty gapieniem się na umięśniony tors kumpla,
że nawet nie zdawał sobie sprawy, że ktoś ingerował w ich spór. Tak,
rozbieranki Fullbustera były czymś, co uwielbiał w trakcie walk. Wtedy mógł
bezkarnie dotykać, a raczej okładać pięściami, każdy centymetr jego nagiej skóry.
No ale kto tam by się czepiał drobnej różnicy między dotykiem, a przywaleniem?
Ważne, że mógł, prawda? Lekko go to rozpraszało, fakt. Ale cieszył się, że
mógł.
Zaalarmowana
nie wiadomo przez kogo straż, przybiegając na miejsce, zastała iście
niespotykany widok. Dwóch magów toczyło zażartą walkę, depcząc znokautowanych
mężczyzn. Jak to zwykle, w przypadku ukazania się wojsk, Natsu i Gray
oprzytomnieli.
–
Co jest? – Natsu rozejrzał się dookoła. Widząc zbliżającą się straż, był bliski
wcale nie tak męskiego piśnięcia. Rzucił szybkie spojrzenie na współtwórcę
zniszczeń, a widząc brak jakiejkolwiek reakcji, zrobił dwa malutkie kroki w
tył. Tak zapobiegawczo, żeby w razie czego szybko „dać nogę”. Jakoś nie
uśmiechał mu się areszt. Zwłaszcza gdyby, co było wielce prawdopodobne, miał
siedzieć w jednej celi z Grayem. Tego jego układ nerwowy raczej by nie
wytrzymał.
–
Jak to, co? Znów przesadziłeś, idioto, i proszę! – zakpił Gray.
–
Ja przesadziłem? – Złapał go za nadgarstek, zupełnie ignorując fakt, że gapi
się na niego tłum ludzi, którzy w każdej chwili mogą go aresztować. Strach
strachem, ale jakoś nie umiał się powstrzymać, słysząc durne teksty i
oskarżenia od Lodowego Maga. – Nie próbuj mi wmówić, że to wszystko moja wina!
Też brałeś w tym udział!
–
Bo mnie zmusiłeś – odezwał się, obrzucając Dragneela beznamiętnym spojrzeniem
czarnych oczu.
–
Jasne, zmusiłem! – prychnął poirytowany, nie zwracając najmniejszej uwagi, że
faktycznie tak było.
–
Gdybyś nie zaczął mnie tłuc, nic by się nie wydarzyło! Może jeszcze mi powiesz,
że to moja wina, co?!
–
Owszem! – krzyknął Dragneel, mając dość. – Gdybyś zachowywał się jak człowiek…
–
Zamknij się! – wysyczał mu do ucha Fullbuster, jednocześnie przyciskając mu
dłoń do ust, skutecznie go tym uciszając.
–
Spójrzcie, to oni! – odezwał się jeden z członków Gwardii Królewskiej.
Natsu
i Gray wymienili się szybkimi spojrzeniami. Dragneel wciąż miał zatkane usta,
więc odsunął się kawałek, by móc swobodnie oddychać. Mierzyli się dłuższą
chwilę, bez słów ustalając plan ucieczki. Akurat w tej kwestii zawsze się
dogadywali. Nie musieli kombinować. Przechodzili przez to już tyle razy, że
scenariusz znali na pamięć. Wystarczyło tylko spojrzeć na twarz drugiego, żeby
nieme porozumienie zostało zawarte. Już szykowali się do widowiskowej, choć nie
tak jak sama bójka, ucieczki z miejsca zdarzenia, gdy do ich uszu dotarł
kolejny głos:
–
Nie wierzę! Pokonali ich bez trudu! Niesamowite!
Ktoś
zaczął bić brawo, ktoś inny zagwizdał głośno. Mieszkańcy miasteczka, dopiero
teraz dostrzeżeni przez maga, komentowali zaistniałą sytuację, wskazując ich
dwóch palcami. Nie słyszał słów, byli za daleko. Mógł tylko domyślać się, że
chyba jednak nie jest tak źle, jak na początku zakładał.
Kolejna
wymiana spojrzeń, tym razem dłuższa. Niezrozumienie i zdziwienie odbijało się w
ich tęczówkach aż nazbyt wyraźnie.
–
Hę? – wymamrotał Gray, przerywając kontakt wzrokowy z Natsu i przyglądając się
strażnikom. – Pokonali? – Rozejrzał się, strapiony, wokół. Dopiero gdy to
zrobił, uświadomił sobie, że właśnie depcze komuś po twarzy. Nieprzytomnemu
komuś, w dodatku. Zabrał szybko stopę, choć w sumie niepotrzebnie. Brak reakcji
poszkodowanego upewnił go, że raczej nie zdawał sobie sprawy, że jest deptany.
Natsu również odskoczył jak oparzony, zauważając kilkoro mężczyzn, dosłownie,
pod stopami. Hm, jak się nad tym zastanowił, to ,jakoś, zupełnie przegapił
moment, w którym ci leżący dołączyli do ich bójki. A raczej próbowali dołączyć,
bo sądząc po tym, że leżą nieruchomo, a on w pamięci nie może odnaleźć momentu
kontaktu z nimi, był to zamiar w stu procentach nieudany.
–
Pójdziecie z nami! – usłyszeli tubalny głos. – Ruszcie się!
–
Nigdzie nie idziemy! – zaprotestował Smoczy Zabójca, zaciskając pięści. Zmierzył
mówiącego groźnym spojrzeniem, dając tym do zrozumienia, że nie żartuje.
–
Och! – Kolejny nagły okrzyk znów spowodował zwrócenie ich uwagi. – Fairy Tail,
jak mniemam? – Mężczyzna zadający pytanie klasnął w dłonie, a jego twarz
rozjaśnił szeroki uśmiech. Odtrącając bezceremonialnie na bok przywódcę wojska,
przepchnął się bliżej. – Rzeczywiście jesteście niezawodni. Kilka minut i po
sprawie. – Skinął na armię, która natychmiast zrozumiała sygnał i ruszyła w ich
kierunku.
Odruchowo
cofnęli się, w dalszym ciągu nie wiedząc, co tak właściwie się dzieje. Ze
zdumieniem obserwowali, jak strażnicy podnoszą z ziemi leżących i zakuwają ich
w kajdanki. Olśnienie spłynęło na nich dopiero, gdy usłyszeli, że mają udać się
do ratusza po należną im zapłatę. Poszli, choć wciąż nieufni, bo zrozumieli, że
mogą znów ponieść konsekwencje płynące z rozróby jaką zrobili. Jednak
uszczęśliwiony burmistrz miasta w ogóle o tym nie wspomniał. Okazało się, że
rozwaleni, całkiem przypadkowo oczywiście, mężczyźni, byli szajką uprowadzającą
młode kobiety i dzieci, by sprzedać ich na targach niewolników. Sterroryzowani
mieszkańcy postanowili powiedzieć stop, ale okazało się, że armia nie jest w
stanie im pomóc, bo według procedur było potrzebne śledztwo oraz niezbite
dowody. Z tego powodu postanowiono wezwać na pomoc magów. Oni nie musieli
przestrzegać zasad obowiązujących w straży królewskiej. Mogli rozwiązać problem
i tak też się stało. W przestronnym i jasnym gabinecie nasłuchali się pochwał,
a wręcz pieśni pochwalnych pod swoim adresem, których ciężko było im słuchać
znając prawdziwy powód bójki. Nie chcą c narażać się na niepotrzebne koszty i
gniew mistrza, gdyby tylko dowiedział się o całym zajściu, postanowili siedzieć
cicho, starając się nie zdradzić, że wszystko co zrobili było impulsem i
chwilową utratą panowania nad sobą. Grzeczne potaknięcia głową i nienaturalny
spokój między nimi nie wzbudziły zainteresowania ani podejrzliwości. Może to
dlatego, że w tym miasteczku gościli po raz pierwszy? W sumie to nawet lepiej, prawda?
Tak, akurat dla nich zdecydowanie lepiej.
Mag Lodu popijał sok, kątem oka, obserwując poczynania Natsu. Już
siódmy raz mu się nie udało. Zastanawiał się, ile jeszcze prób podejmie, zanim
da sobie spokój. Choć znając jego upór, mógł męczyć się do rana. O dziwo,
Smoczy Zabójca, który właśnie przegrał w prostej grze w lotki po raz ósmy,
odpuścił. Pożegnał się z rywalem, nie wszczynając kłótni, co również było czymś
dziwnym. Obserwował, jak zbliża się do stolika, przy którym siedział. Zamglony,
pusty wzrok mówił wyraźnie, że chłopak jest nie w nastroju do zabawy.
Uśmiechnął się półgębkiem, domyślając się, że to przez niego Dragneel jest taki
przybity. W końcu po wyjściu z ratusza, Gray nie odezwał się do niego nawet
słowem, ignorując każdą najdrobniejszą nawet zaczepkę i próbę nawiązania
konwersacji. Bardzo pomogło mu w tym rozmyślanie o Juvii. Tak nie znosił tej
kobiety, że bez trudu ułożył w głowie kilka wymyślnych epitetów pod jej
adresem, skutecznie odcinając się od gadającego Natsu.
–
Mam dość. Idę się położyć. Na razie. – Głos smoczego maga dotarł do jego
świadomości, gdy ten zatrzymał się przed nim.
Gray
nie odpowiedział, a Natsu, spodziewając się tego, odszedł. Fullbuster skinął na
kelnera, zamawiając jeszcze jedną szklankę napoju. Tak, teraz wiedział, że jego
sposób zemsty był skuteczny. Przynajmniej miał święty spokój. Nie musiał
wysłuchiwać ciągłej paplaniny towarzysza i mógł cieszyć się ciszą. A że Natsu
się męczył? I co z tego? Sam zrobił mu to samo, to niech teraz wie jak ciężko
wytrzymać z kimś, kto ciągle cię unika. A może zapomniał, że tak zrobił?
Trudno. To już go nie obchodziło. W końcu to wszystko to jego wina i tyle.
Jednak z drugiej strony, jakoś ciężko
było mu się tą sytuacją cieszyć. Chyba najbardziej denerwowało go to, że czuł
się zwyczajnie oszukany. Byli kumplami, znali się jak łyse konie, a tu okazuje
się, że Natsu ma przed nim tajemnice. I to jakiego kalibru! No i jeszcze bezczelnie skłamał, a przecież Gray nie chciał
ani go wyśmiać, ani upokorzyć. Chciał pogadać, wytłumaczyć mu, że to nic między
nimi nie zmieni, a ten co z robił? Wykręcał się unikami i durnymi wymówkami.
Żałosne. Wielki Natsu, a boi się zwykłej rozmowy. Dobrze, skoro tak, to już on
mu pokaże jakie to miłe uczucie.
Natsu wszedł do pokoju hotelowego, w
którym się zatrzymali, i rzucił się na łóżko pod oknem. Wtulając twarz w poduszkę,
trwał w bezruchu, pozwalając, by myśli swobodnie krążyły po jego głowie. Był
zmęczony. Nie, nie walką i zadaniem. Odczuwał zmęczenie psychiczne. Było mu
wystarczająco ciężko, gdy ukrywał się ze swoją orientacją, a potem z uczuciami
do kumpla. Teraz, jak wszystko wyszło na jaw, miał wrażenie, że jest
przygniatany przez ogromny ciężar. Nie potrafił go zrzucić, bo Gray wszystko
komplikował. Zamiast zachować się jak na prawdziwego kumpla przystało i po
prostu przymknąć oko na tamte zdarzenia, on mu wszystko utrudniał. Jeszcze do
tego nazwał go kłamcą! No dobra, skłamał, fakt. Ale zrobił to tylko i wyłącznie
ze strachu. Nie chciał odrzucenia i pogardy. Wolał już być głupkiem i idiotą niż
kimś, kogo by znienawidził. Tylko teraz nie bardzo wiedział, co ma ze sobą
zrobić. I z nim. Czyli w sumie z nimi. Choć nie było żadnych „ich”, to
delikatny rumieniec wstąpił mu na twarz, a kąciki ust uniosły się lekko. Jednak
już po chwili ponury nastrój powrócił ze wzmożoną siłą, gdy tylko uświadomił
sobie w jaki położeniu obecnie się znajduje. Próba rozejmu raczej nie wchodziła
w grę, bo Fullbuster wyraził się jasno. Natsu czuł, że jest skazany na jego
łaskę. No i w sumie wolał, żeby tak właśnie było. Przynajmniej nie
skompromituje się już żadnym kłamstwem. A jak Grayowi przejdzie, wszystko wróci
do normy. Ciekawe tylko, kiedy to nastąpi. Może za jakiś czas, może nigdy. Był
zły. Nawet wściekły. Zerwał się z łóżka, strącając lampkę ze stolika jednym
szybkim ruchem. Potem rzucił o ścianę ceramiczną figurką, która rozsypała się w
drobny mak. Następnie przewrócił krzesło, stolik i rozrzucił złożone ubrania.
Ogarniał go szał. Nie przejmując się niczym, ciskał wszystkim, co mu wpadło w
ręce, byleby tylko dać upust nagromadzonej frustracji. Skończywszy swoje małe
dzieło zniszczenia z powrotem rzucił się na swoje posłanie i wziął głęboki,
uspokajający oddech. Leżał dłuższą chwilę w zupełnej ciszy, starając się
wyrzucić z umysłu obraz Graya. Usnął, nie zauważając, że przyjaciel stanął w
progu pokoju, obrzucając jego sylwetkę uważnym spojrzeniem. Żyłka na skroni
zapulsowała mu niebezpiecznie, gdy w słabym świetle wpadającym z korytarza
dostrzegł pobojowisko, zrobione jak się domyślił – słusznie zresztą – przez
Natsu. Kopiąc porozwalane resztki mebli, utorował sobie drogę do łóżka. Usiadł,
powodując ciche skrzypnięcie sprężyn i czekał aż wzrok przywyknie, do
otaczających go ciemności. Miał plan. Chytry i wredny, ale zawsze plan. Teraz
musiał tylko czekać na następny dzień, by zacząć go realizować. Oby tylko
wszystko przebiegło po jego myśli…
No to teraz człowiek ma jedno pytanie w głowie, cóż to za plan? Ty okrutniku, teraz już się nie wymigasz, będziesz musiała szybko kontynuację napisać, żeby wyjaśnić cóż to się uroiło w złośliwej główce Graya :D
OdpowiedzUsuńOczywiście będę czuła się w obowiązku, aby cię "wspierać" w dążeniu do tego celu, żeby nie powiedzieć, że będę cię zamęczać :D
Nie no opowiadanie naprawdę wciąga mimo, że nigdy ani nie czytałam mangi, ani nie oglądałam anime FT.
Przyznam, że choć trochę się bałam, że nie ogarnę tego tekstu, to jednak naprawdę dało się wszystko zrozumieć.
A pomysł z przypadkowym rozłożeniem złoczyńców był śmieszny :D Tak trzymaj i pisz szybciutko.
Weny i uśmiechu,
Lena
Hahaha XD Nie ma to jak komentarzyk... Miód na me serce XD
UsuńDziękuję, że mimo obaw dałaś radę przebrnąć przez tekst.
Plan Graya będzie hmm... zagadkowy, dla niego samego, tyle mogę powiedzieć.
Jak nie czytałas, to na co czekasz? Siadaj do kompa i ruszaj z tym! Dita dała radę, ty też dasz hihi :D Muhaha jestem mistrzem zua! Może dzięki mnie przybędzie trochę zwolenników tego pairingu, bo mnie normalnie szlag trafia, że tak mało tekstów w sieci o nich jest... Tak więc do boju Lena i dalej szerzymy miłość naszych magów na cały internet! :D
Obowiązek wspierania a nawet męczenia jak najbardziej możesz na siebie wziąć,bo jestem leń niesamowity, więc taki kat bardzo się przyda :D
Usmiech po Twoim komciu juz jest, a wenę przygarniam i upycham w szafie. Na później. :D
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję
Biedny Nacuuu :c Chcę go aż przytulić *huug* Musi czuć się samotny ;c
OdpowiedzUsuńGray! Jak ty możesz tak go gnębić i być taki oschły, ty chuju!
*
Haha, tak, tryb: chronić Natsu, mode off xD
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzialik :3 jestem ciekawa co też Gray wykombinował~
Weny <3
Dzięki za komcia XD Za każdym razem serce mi się raduję jak widzę, że jest ktoś kto czyta i się ujawnia :D
UsuńNo wykombinował ten Gray, wykombinował XD Będzie się działo, tyle mogę powiedzieć. :D A o Natsu się nie martw, to facet z krwi i kości nie żaden mięczak. Poradzi sobie :D
Pozdrawiam
Kobieto, pisz szybko ciąg dalszy!!! Nie mogę się doczekać, co takiego przygotował Gray :)
OdpowiedzUsuńCierpliwości... Więcej cierpliwości XD Będzie na pewno dalszy ciąg, więc spokojnie XD
UsuńAch no i witam w gronie czytelników :P
Pozdrawiam
Ty mi mów tutaj jak na spowiedzi: kiedy??? A witam właścicielkę wspaniałych pomysłów i stworzycielkę wspaniałego bloga :D.
UsuńKiedy??? Eeee... nie wiem? xD
UsuńNo będzie... Kiedyś :D
Widzę, że Natsu zrobił rozpierdziuchę w pokoju XD. Tak trzymaj, to się nazywa ognisty chłopak :D. Hehehe i to porozumienie między chłopakami, gdy chodzi o ucieczkę. Dużo razy wpadali razem w tarapaty tak więc praktyka czyni mistrza ^^. Gdzieś czytałam, że mężczyźni najlepiej się dogadują za pomocą pięści, jaka to jest prawda. Najpierw się leją, aż miło, a później już szykują się do dezercji XD. Cóż, to za niecny plan wykminił Gray. Aż się boję gdybać :>. Trochę chaos w tym komciu, ale chciałam dobrze XD. Tayla, do roboty i skrobaj następną notkę. Buziole i weny :]
OdpowiedzUsuńE tam, chaos xD Dobrze jest!
UsuńCo do planu Graya to nie powiem nic! Ani słóweczka nie pisnę... Trochę niepewności musicie mieć, bo za łatwo by było xD
No tak, nasi chłopcy wielokrotnie już wychodzili cało z niejednych kłopotów to teraz też by dali radę :D A co dogadywania się za pomącą pięści - zgadzam się całkowicie. Najlepszy sposób komunikacji wg facetów. Nawalmy sobie po mordach, a potem pójdziemy na piwo ;). Taaaa...
Dzięki i pozdrawiam, a kolejny rozdział jest... tyle, że jeszcze w proszku :D
Miałaś rację, nie zawitałam u Ciebie wcześniej, tak sądzę ;d
OdpowiedzUsuńAlee! Teraz to nadrobiłam :D
Ciekawie się zapowiada to opowiadanko, jestem ciekawa planu Graya i mam nadzieję, że szybko coś dodasz *-*
Tak, nie mam dziś weny na twórcze komentarze, na nic nie mam weny, buu ;c
No nic, czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam! ;3
http://grayxnatsu-love-paradise.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html <-- nominuję Cię, tak przy okazji :D
Nic nie powiem, co to za plan xD Nie macie wyboru, musicie czytać :D Hahah to się nazywa autoreklama nie ma co... :D
Usuń