Witam Was serdecznie i zapraszam na pierwszą
część nowego opowiadania SasuNaru. Nie wiem, czy nie wybrałam sobie zbyt ambitnej
tematyki i podołam przy pisaniu dalszych części :D. Dokarmcie Wenę komentarzami
drodzy czytelnicy, liczę na Was xD
Poniżej przedstawiam mini słowniczek, który może
się przydać podczas czytania:
Caddie – jest osobą pomagającą nosić torbę z
kijami zawodnika podczas gry w golfa. Oprócz tego dobry caddie służy radami i
wsparciem moralnym - powinien znać dane pole golfowe i umieć wskazać optymalną
na nim strategię.
Putter – specjalny kij służący do uderzeń
piłki na greenie, czyli do puttowania. Po uderzeniu putterem piłka nie wznosi
się w powietrze, lecz toczy się.
Driver – jest to najdłuższy i
najtrudniejszy kij golfowy. Pozwala na uderzenia nawet ponad 300 metrów w
przypadku zawodowców.
Dziewiętnasty dołek – restauracja klubowa,
przystań dla wielu golfistów, którzy pozbywają się tam swoich frustracji i
opowiadają o golfowych przygodach.
Betowała: Vanes
:*
Gra w golfa wielu wydaje się nudna. Miłośnicy widzą w tej grze nie
tylko uderzanie piłki za pomocą kija – jest to
dla nich forma zaciętej rywalizacji, rozrywki, jak również coś, co pomaga im
się odstresować. Do niedawna sport ten uważany
był za grę dla snobów i arystokratów. Większość
tych opinii opiera się głownie na ogromnych wydatkach, jakie trzeba pokryć, aby
zająć się tą dziedziną. Fakt, że niektórzy przychodzą na pole tylko, by ubić
interes lub pokazać, jak pełne kasy kieszenie mają, skoro stać ich na taką
rozrywkę. Jednak jest to też czas spędzony na świeżym powietrzu wraz ze
znajomymi bądź rodziną.
Naruto z polem golfowym miał do
czynienia od urodzenia. Jednak, w oczach innych nie był odpowiednim kandydatem
na golfistę. Żywiołowy, wiecznie w ruchu, ciągle rozgadany, nie pasował do
standardowego opisu golfisty. Mimo wszystko kochał ten sport, nie bez przyczyny.
Przymknął oczy, rozkoszując się przyjemnym ciepłem promieni słońca.
Lekki wiatr targał przydługie kosmyki jego
włosów. Odwrócił się od słońca, rozglądając się. Ogromne trawiaste pole,
ukształtowane na potrzeby gry w golfa, zachwycało zielenią. Naruto z
zadowoleniem obserwował stojących przy oddalonym dołku golfistów.
– Długo
jeszcze będę na ciebie czekać, młocie? – Wściekły syk przywołał go do
rzeczywistości. – Podasz mi w końcu ten kij? – Czarne oczy mierzyły go wrogo.
Uzumaki nie
przejął się zbytnio uszczypliwym tonem, leniwym krokiem podchodząc do torby i
wyciągając po chwili zastanowienia odpowiedni kij.
– Trzymaj –
rzekł Naruto, podając mu Puttera*.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz
Uchiha właśnie szykował się do uderzenia, a zgodnie z etykietą trzeba zachować
wtedy bezwzględną ciszę. Obserwował, jak Sasuke uderza w piłeczkę, która
potoczyła się w kierunku dołka, zatrzymując się kilka centymetrów od niego.
Piłeczki poszczególnych graczy miały własne oznaczenia, żeby nikt się nie
pomylił, gdy były odbijane na duże odległości. Te Uchihy miały znak
biało-czerwonego wachlarza. Uzumaki nie wiedząc skąd ten pomysł, spytał go
kiedyś, co ten znak oznacza. Zdziwiony Sasuke odpowiedział, że to logo ich
rodzinnej firmy. Tak właśnie blondyn zdobył cenną informację o nim.
Wykorzystując ten incydent, dowiedział się, gdzie Uchiha pracuje. Potem z
drobną pomocą internetu zorientował się, czym zajmuje się ta firma. Pamiętał,
jak bardzo był zaskoczony, gdy zobaczył, że to firma cateringowa. Jakoś
wizerunek Uchihy nie pasował mu do takiego zajęcia. Jednak zlekceważył ten
fakt, śmiejąc się w duchu, że dla większości osób on z kolei nie pasuje do
golfa. Zastanawiał się tylko, jakie stanowisko zajmował Sasuke. Bo coś nie
wierzył, że zajmuje się kelnerowaniem i obsługą. Pewnie był jakimś kierownikiem
lub coś w tym stylu. Władczy ton, którym wydaje rozkazy podwładnym i kpiące
spojrzenia posyłane do rozmówców oraz postawa wyrażająca ogromną pewność
siebie. Zresztą musiał być wysoko w hierarchii, bo jak sam powiedział, była to
firma rodzinna. Otrząsnął się z zamyślenia, zauważając, że przez swoją
dekoncentrację prawie przegapiłby moment uderzenia.
Sasuke podszedł do piłeczki, ustawił się i puknął ją delikatnie,
sprawiając, że wpadła do oznaczonego miejsca. Uzumaki cierpliwie czekał, aż
zapisze wynik i odda mu kij. Schował go do przepastnej torby, szykując kołeczek
i nową piłkę. Gdy ustawił wszystko, zrobił mu miejsce, znów podchodząc do
torby, tym razem podając Sasuke Drivera*. Znów go obserwował. Widział, jak
smukła dłoń naciąga rękawiczkę. Patrzył, jak Uchiha, w regulaminowym stroju
golfisty, ocenia odległość, kąt nachylenia i siłę wiatru. Po chwili jednym
szybkim ruchem posłał piłkę w kierunku dołka numer szesnaście. Zaliczenie tego
odcinka zawodowemu graczowi powinno zająć pięć uderzeń, jednak Naruto wiedział,
że Sasuke wystarczą cztery. Współpracując z nim przez cztery miesiące,
przyzwyczaił się, że mimo krótkiego stażu Sasuke jako gracza, jest on niezwykle
uzdolniony i śmiało mógłby konkurować z dużo bardziej doświadczonymi
zawodnikami. Uzumaki uśmiechnął się, obserwując tor lecącej piłki. Miał rację.
Uchiha trafił idealnie, jak zwykle zresztą. Odebrał kij, chowając go, po czym
zabrał kołeczek służący jako podwyższenie dla piłki przy dalekich wybiciach.
– Idziemy?
– spytał.
– Ta. –
Cichy pomruk ze strony bruneta upewnił go, że znów dosyć spory kawałek przejdą
pieszo. Naruto nie wiedział czemu Sasuke nie używa, tak jak inni, wózka do
przemieszczania się po ogromnym polu. Lecz nie pytał. To była tylko i wyłącznie
sprawa Uchihy, a on jako caddie* musiał się dostosować do narzuconych mu
wymagań.
– No i jak
tam, Sasuke? – zaczął blondyn, chcąc przerwać milczenie. – Zwolniłeś w końcu
tą… no jak jej tam było? – Spojrzał na niego, szukając podpowiedzi.
– Sakura –
odparł. – Tak, już po wszystkim. Nie obyło się bez scen, ale w końcu mam
spokój.
Naruto ucieszył się z jego słów, nie
dając jednak tego po sobie poznać. Prawda była taka, że Uchiha cholernie mu się
podobał, a z opowieści bruneta, gdy tylko udało mu się pociągnąć go za język,
dowiedział się, że ma bardzo natrętną sekretarkę. Za każdym razem skręcał się z
zazdrości, słysząc o jej próbach poderwania Uchihy. Jednak plusem było to, że
ze słów Sasuke łatwo można było wywnioskować, że zaloty pracownicy nie robią na
nim najmniejszego wrażenia.
– Aha. A
masz już kogoś na jej miejsce? – spytał mimochodem, chcąc kolejny raz wybadać
bruneta.
– Yhy. –
Sasuke wzruszył ramionami. – Możesz przestać gadać o mojej pracy? – Ostre spojrzenie
czarnych oczu wyraźnie dawało do zrozumienia, że chłopak nie ma ochoty na
kontynuowanie tego tematu.
– Dobra,
dobra – zaśmiał się głośno Uzumaki, zaczynając gadać, co mu ślina na język
przyniesie.
Sasuke szedł koło niego z obojętną
miną, słuchając jego paplaniny. Za każdym razem ogarniało go zdziwienie, jakim
cudem chłopak potrafi wyrzucać z siebie tyle słów. Usta mu się nie zamykały, a
jego radosny śmiech niósł się po polu.
– Jakim
cudem zdobyłeś Zieloną Kartę? – Sasuke przerwał mu, decydując się spytać.
– Czemu
pytasz? – Naruto szybko ukrył zdziwienie, pocierając ręką włosy na karku.
– Taki
gaduła jak ty pewnie ma problemy, żeby milczeć dłużej niż pięć minut, a jednak
przy dołku zawsze jesteś cicho. – Wzruszył ramionami lekceważąco.
– Normalnie.
– Patrzył w górę unikając wzroku chłopaka.
Naruto nie chciał mówić Sasuke, że wcale nie potrzebował Zielonej
Karty, aby móc grać. Prawda była taka, że właścicielami tego pola jak i klubu
golfowego byli jego rodzice. Wiedziało o tym tylko kilku najbliższych
przyjaciół blondyna, a on sam wymógł na ojcu i matce zachowanie tajemnicy przed
ludźmi należącymi do klubu. Nie chciał, by ludzie lubili go za stan portfela, w
dodatku nie jego, bo to w końcu jego rodzice dorobili się tego co mają, a nie
on sam. Chciał, by znajomi akceptowali go jako zwykłego człowieka, a nie
jakiegoś palanta z kasą. Dlatego chodził do publicznej szkoły średniej, studiował
w innym mieście, mieszkał w akademiku i nie szafował drogimi ubraniami i
gadżetami. Owszem, w domu nie pogardził najnowszą konsolą lub świetnym
smartfonem, jednak nigdy nie afiszował się z bogactwem. Na polu golfowym
praktycznie się wychował. Od maleńkości poznawał zasady i normy panujące wśród
golfistów, więc w czasie gry zawsze zachowywał się odpowiednio. Rodzice
żartowali, że wyssał to z mlekiem matki, a Naruto śmiał się, że to tylko i
wyłącznie przez jego wrodzoną inteligencję. Wielokrotnie gdy był mały, grał z
rodzicami, najpierw na małym, dziewięcio-dołkowym polu treningowym, później, im
był starszy i potrafił coraz lepiej grać, obchodzili we trójkę całe
pełnowymiarowe z osiemnastoma dołkami. Naruto nie miał żadnych trudności z
fachowym nazewnictwem poszczególnych elementów znajdujących się na rozległym
terenie. Operował nim od dzieciństwa, wpajając je sobie nieświadomie, co dało
rezultaty, gdy stał się dorosły. Znał każdy obowiązujący przepis gry, nigdy nie
przychodził nieodpowiednio ubrany na pole. Nazwy kijów i systemy punktów
potrafił wyrecytować obudzony w środku nocy. Dla niego golf był codziennością.
– Jak każdy
kto podchodził do egzaminu. Zdałem i tyle. – Zerknął na Uchihę, jednak ten
patrzył przed siebie, na co odetchnął z ulgą. Znów to zrobił. Kolejne kłamstwo
do kolekcji. Tak bardzo chciałby, aby ich znajomość nie zaczęła się tutaj. Mógłby
wtedy spróbować swoich sił, ale niestety jego własne reguły jasno mówiły, że
nie będzie podrywał nikogo, kto jest zawodnikiem lub bywalcem klubu. Złamał już
jedną ze swych zasad, wcielając się w rolę caddiego dla Sasuke. Jednak jego
zdaniem Sasuke był hetero i Naruto nie musiał się obawiać, że skończy z nim w
łóżku. Ale marzył o tym nieustannie. Gdy tylko zobaczył go w recepcji ich
klubu, gdzie Uchiha wypełniał dokumenty uprawniające do członkostwa i
rezerwował pole, bez namysłu podszedł i spytał, czy ma już swojego pomocnika do
noszenia torby z kijami. Negatywna odpowiedź tak go ucieszyła, że zaoferował
swoje usługi, na co recepcjonista, znając go od dziecka, dostał napadu kaszlu.
Oceniające spojrzenie czarnych tęczówek trwało stanowczo zbyt długo dla Naruto.
Stres, jaki przeżył w ciągu tych sekund, dopóki brunet nie skinął głową, wyrażając
niemą zgodę omal nie przyprawił go o zawał. Zaczynając współpracę z Sasuke,
poznał jego styl gry i szybko odnalazł się w nowej roli pomocnika. Doradzał mu
jak mógł, proponował rozwiązania takie jakie sam by zastosował, starając się ze
wszystkich sił, by zostać przez niego docenionym. Jednak charaktery obu
mężczyzn były tak różne, że często dochodziło między nimi do spięć. Gwałtowne
kłótnie, rzucane wyzwiska a nawet rękoczyny, do których dochodziło, tak
zbulwersowały innych graczy, że została na nich wniesiona oficjalna skarga.
Wciąż pamiętał docinki rodziców po tym incydencie. Prawie spalił się ze wtedy
ze wstydu za to, że zachował się jak zwykły idiota. Obiecał ojcu, że więcej
tego nie zrobi i zdecydował się nawet na rozmowę z Uchihą. Zdarzenie to
spowodowało, że przestali skakać sobie
do gardeł w trakcie gry. Jednak gdy spotykali się na neutralnym gruncie,
normą było dogryzanie i kpienie z drugiej osoby. Mimo tego całego cyrku jaki
tworzyli o byle drobiazg, zostali dobrymi kumplami oraz partnerami do gry w
golfa.
– Świetnie,
Sasuke. – Obserwując tor lecącej piłeczki, poczekał, aż Uchiha zapisze wynik,
poprawi uszkodzoną przez mocnemu uderzenie murawę i odda mu kij. Widząc, że
Sasuke oddala się, zarzucił torbę na plecy, ruszając spokojnie w kierunku
ostatniego dzisiaj dołka. Obserwując jego płynne ruchy, Naruto kolejny raz
przeklął w myślach, próbując przywołać się do porządku, lecz ciężko było mu oderwać
wzrok od świetnej sylwetki, cudownie umięśnionych ramion, dłoni ściskających
kij do golfa, skupionych oczu, oceniających odległość do dołka, i tego
opanowanego wyrazu twarzy. Potrząsnął głową, odtrącając niechciane myśli i
skupił się na pracy. Dogonił bruneta, zrównując z nim krok. Szli powoli,
rozkoszując się ładną pogodą.
– Po grze
spotykamy się przy dziewiętnastym dołku* – oznajmił mu Sasuke. – Musimy
pogadać.
– Dobra,
nie ma sprawy. – Naruto wzruszył ramionami, przyjmując do wiadomości komunikat.
– A stało się coś? – spytał.
– Później,
młocie. Teraz muszę zaliczyć ostatni dołek.
– Zawsze
zaliczasz – rzucił lekko blondyn.
– No i?
– Nie no,
nic, nic – wycofał się z dyskusji, nie chcąc przeciągać struny. Wolał go nie
denerwować, bo ze swoich obserwacji wiedział, że Sasuke jest drażliwą osobą. No
i nie znał się na żartach. Zwłaszcza tych w wykonaniu
Naruto. Choć prawdą jest, że niekiedy Uzumaki przeginał z wygłupami. Jednak nie
wiedział czego się spodziewać po zapowiedzianym spotkaniu z brunetem, wolał
więc niepotrzebnie się nie narażać. Z racji tego, że Uchiha chciał odbyć
rozmowę w klubie a on, jako ukrywający swoją tożsamość syna właścicieli, nie
czuł się tam komfortowo. Obawiał się, że jego tajemnica wyjdzie na jaw. Choć jeśli
wszyscy pamiętali o jego zaleceniach, to widząc go z Sasuke powinni trzymać
język za zębami. Oby.
Gomen, ale nie jestem w stanie dostosować się do twojej prośby o jakąkolwiek krytykę. Po prostu nie mam się do czego przyczepić! Jak mogłabym zrobić to w przypadku powyższego teksty? On jest zbyt dobrze napisany, aby się do czegokolwiek przyczepić :( Ok... żeby nie było, zazdrościć talentu nie będę ;p Ale pisząc takie dobre notki sprawiasz, że człowiek chce więcej i więcej tego typu wpisów! A więc dobra kobieto, bądź tak miła i zasiadaj do klawiaturki, aby wystukać nam ciąg dalszy tego cuda!
OdpowiedzUsuńWeny żabko!
Lena
Ja Cię skrytykuję: ZA KRÓTKO! Teraz przejdźmy do właściwiej części komcia xD. Podziwiam Cię za zgłębienie nazewnictwa i terminologi golfa. Matko mnie by się nie chciało ( mówi to ta, która przetrzepała wszystkie informacje o wyścigach, samochodach sportowych, tuningu, spotach itd. xD). Pomysł świetny, nigdzie nie czytałam o golfistach i to się ceni. Ładne opisy (za które Cię nienawidzę, bo sama nie umiem trzaskać opisów xD). Jedynie do czego mogę się doczepić to to, że Naruto ma głupie zasady. Jak to tak? Nie umawiać się z klientami klubu? O_o A jak trafi na swoją drugą połówkę (nie, nie flaszki :"D) jabłka? Przeznaczenie i te sprawy? Olać zasady! Taki Sasek nie może się zmarnować! Dlatego Uzumaki, spinaj poślady i zaginaj parol na bruneta. Masz moje błogosławieństwo :D. Pozdrawiam i weny, Tay:*
OdpowiedzUsuńCo takie krótkie? Smaka tylko narobiłaś i skończyłaś. :x I MUSISZ napisać dalszy ciąg, rozumiesz? Nigdy jeszcze nie czytałam fika o golfie, więc tym bardziej chcę więcej. Zapowiada się bardzo fajnie, nie masz co narzekać, tylko PISZ DALEJ! Gdyby rozdziałów było więcej i byłyby dłuższe, to i w komciu napisałabym coś jeszcze, a tak to nie ma. O.
OdpowiedzUsuńDo roboty!
fefa.
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny tekst, ciekawe o czy Sasuke chce porozmawiać, no i Naruto jak syn właścicieli klubu golfowego, ciekawe jak zareaguje Sasuke jak pozna prawdę..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia