12.03.2014

Hole in one - 1/?



Witam Was serdecznie i zapraszam na pierwszą część nowego opowiadania SasuNaru. Nie wiem, czy nie wybrałam sobie zbyt ambitnej tematyki i podołam przy pisaniu dalszych części :D. Dokarmcie Wenę komentarzami drodzy czytelnicy, liczę na Was xD

Poniżej przedstawiam mini słowniczek, który może się przydać podczas czytania:
Caddie – jest osobą pomagającą nosić torbę z kijami zawodnika podczas gry w golfa. Oprócz tego dobry caddie służy radami i wsparciem moralnym - powinien znać dane pole golfowe i umieć wskazać optymalną na nim strategię.
Putter – specjalny kij służący do uderzeń piłki na greenie, czyli do puttowania. Po uderzeniu putterem piłka nie wznosi się w powietrze, lecz toczy się.
Driver – jest to najdłuższy i najtrudniejszy kij golfowy. Pozwala na uderzenia nawet ponad 300 metrów w przypadku zawodowców.
Dziewiętnasty dołek – restauracja klubowa, przystań dla wielu golfistów, którzy pozbywają się tam swoich frustracji i opowiadają o golfowych przygodach.


Betowała: Vanes :*



Gra w golfa wielu wydaje się nudna. Miłośnicy widzą w tej grze nie tylko uderzanie piłki za pomocą kija – jest to dla nich forma zaciętej rywalizacji, rozrywki, jak również coś, co pomaga im się odstresować. Do niedawna sport ten uważany był za grę dla snobów i arystokratów. Większość tych opinii opiera się głownie na ogromnych wydatkach, jakie trzeba pokryć, aby zająć się tą dziedziną. Fakt, że niektórzy przychodzą na pole tylko, by ubić interes lub pokazać, jak pełne kasy kieszenie mają, skoro stać ich na taką rozrywkę. Jednak jest to też czas spędzony na świeżym powietrzu wraz ze znajomymi bądź rodziną.
 Naruto z polem golfowym miał do czynienia od urodzenia. Jednak, w oczach innych nie był odpowiednim kandydatem na golfistę. Żywiołowy, wiecznie w ruchu, ciągle rozgadany, nie pasował do standardowego opisu golfisty. Mimo wszystko kochał  ten sport, nie bez przyczyny.

Przymknął oczy, rozkoszując się przyjemnym ciepłem promieni słońca. Lekki wiatr targał przydługie kosmyki jego włosów. Odwrócił się od słońca, rozglądając się. Ogromne trawiaste pole, ukształtowane na potrzeby gry w golfa, zachwycało zielenią. Naruto z zadowoleniem obserwował stojących przy oddalonym dołku golfistów.
– Długo jeszcze będę na ciebie czekać, młocie? – Wściekły syk przywołał go do rzeczywistości. – Podasz mi w końcu ten kij? – Czarne oczy mierzyły go wrogo.
Uzumaki nie przejął się zbytnio uszczypliwym tonem, leniwym krokiem podchodząc do torby i wyciągając po chwili zastanowienia odpowiedni kij.
– Trzymaj – rzekł Naruto, podając mu Puttera*.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz Uchiha właśnie szykował się do uderzenia, a zgodnie z etykietą trzeba zachować wtedy bezwzględną ciszę. Obserwował, jak Sasuke uderza w piłeczkę, która potoczyła się w kierunku dołka, zatrzymując się kilka centymetrów od niego.
Piłeczki poszczególnych graczy miały własne oznaczenia, żeby nikt się nie pomylił, gdy były odbijane na duże odległości. Te Uchihy miały znak biało-czerwonego wachlarza. Uzumaki nie wiedząc skąd ten pomysł, spytał go kiedyś, co ten znak oznacza. Zdziwiony Sasuke odpowiedział, że to logo ich rodzinnej firmy. Tak właśnie blondyn zdobył cenną informację o nim. Wykorzystując ten incydent, dowiedział się, gdzie Uchiha pracuje. Potem z drobną pomocą internetu zorientował się, czym zajmuje się ta firma. Pamiętał, jak bardzo był zaskoczony, gdy zobaczył, że to firma cateringowa. Jakoś wizerunek Uchihy nie pasował mu do takiego zajęcia. Jednak zlekceważył ten fakt, śmiejąc się w duchu, że dla większości osób on z kolei nie pasuje do golfa. Zastanawiał się tylko, jakie stanowisko zajmował Sasuke. Bo coś nie wierzył, że zajmuje się kelnerowaniem i obsługą. Pewnie był jakimś kierownikiem lub coś w tym stylu. Władczy ton, którym wydaje rozkazy podwładnym i kpiące spojrzenia posyłane do rozmówców oraz postawa wyrażająca ogromną pewność siebie. Zresztą musiał być wysoko w hierarchii, bo jak sam powiedział, była to firma rodzinna. Otrząsnął się z zamyślenia, zauważając, że przez swoją dekoncentrację prawie przegapiłby moment uderzenia.
Sasuke podszedł do piłeczki, ustawił się i puknął ją delikatnie, sprawiając, że wpadła do oznaczonego miejsca. Uzumaki cierpliwie czekał, aż zapisze wynik i odda mu kij. Schował go do przepastnej torby, szykując kołeczek i nową piłkę. Gdy ustawił wszystko, zrobił mu miejsce, znów podchodząc do torby, tym razem podając Sasuke Drivera*. Znów go obserwował. Widział, jak smukła dłoń naciąga rękawiczkę. Patrzył, jak Uchiha, w regulaminowym stroju golfisty, ocenia odległość, kąt nachylenia i siłę wiatru. Po chwili jednym szybkim ruchem posłał piłkę w kierunku dołka numer szesnaście. Zaliczenie tego odcinka zawodowemu graczowi powinno zająć pięć uderzeń, jednak Naruto wiedział, że Sasuke wystarczą cztery. Współpracując z nim przez cztery miesiące, przyzwyczaił się, że mimo krótkiego stażu Sasuke jako gracza, jest on niezwykle uzdolniony i śmiało mógłby konkurować z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami. Uzumaki uśmiechnął się, obserwując tor lecącej piłki. Miał rację. Uchiha trafił idealnie, jak zwykle zresztą. Odebrał kij, chowając go, po czym zabrał kołeczek służący jako podwyższenie dla piłki przy dalekich wybiciach.
– Idziemy? – spytał.
– Ta. – Cichy pomruk ze strony bruneta upewnił go, że znów dosyć spory kawałek przejdą pieszo. Naruto nie wiedział czemu Sasuke nie używa, tak jak inni, wózka do przemieszczania się po ogromnym polu. Lecz nie pytał. To była tylko i wyłącznie sprawa Uchihy, a on jako caddie* musiał się dostosować do narzuconych mu wymagań.
– No i jak tam, Sasuke? – zaczął blondyn, chcąc przerwać milczenie. – Zwolniłeś w końcu tą… no jak jej tam było? – Spojrzał na niego, szukając podpowiedzi.
– Sakura – odparł. – Tak, już po wszystkim. Nie obyło się bez scen, ale w końcu mam spokój.
            Naruto ucieszył się z jego słów, nie dając jednak tego po sobie poznać. Prawda była taka, że Uchiha cholernie mu się podobał, a z opowieści bruneta, gdy tylko udało mu się pociągnąć go za język, dowiedział się, że ma bardzo natrętną sekretarkę. Za każdym razem skręcał się z zazdrości, słysząc o jej próbach poderwania Uchihy. Jednak plusem było to, że ze słów Sasuke łatwo można było wywnioskować, że zaloty pracownicy nie robią na nim najmniejszego wrażenia.
– Aha. A masz już kogoś na jej miejsce? – spytał mimochodem, chcąc kolejny raz wybadać bruneta.
– Yhy. – Sasuke wzruszył ramionami. – Możesz przestać gadać o mojej pracy? – Ostre spojrzenie czarnych oczu wyraźnie dawało do zrozumienia, że chłopak nie ma ochoty na kontynuowanie tego tematu.
– Dobra, dobra – zaśmiał się głośno Uzumaki, zaczynając gadać, co mu ślina na język przyniesie.  
            Sasuke szedł koło niego z obojętną miną, słuchając jego paplaniny. Za każdym razem ogarniało go zdziwienie, jakim cudem chłopak potrafi wyrzucać z siebie tyle słów. Usta mu się nie zamykały, a jego radosny śmiech niósł się po polu.
– Jakim cudem zdobyłeś Zieloną Kartę? – Sasuke przerwał mu, decydując się spytać.
– Czemu pytasz? – Naruto szybko ukrył zdziwienie, pocierając ręką włosy na karku.
– Taki gaduła jak ty pewnie ma problemy, żeby milczeć dłużej niż pięć minut, a jednak przy dołku zawsze jesteś cicho. – Wzruszył ramionami lekceważąco.
– Normalnie. – Patrzył w górę unikając wzroku chłopaka.
Naruto nie chciał mówić Sasuke, że wcale nie potrzebował Zielonej Karty, aby móc grać. Prawda była taka, że właścicielami tego pola jak i klubu golfowego byli jego rodzice. Wiedziało o tym tylko kilku najbliższych przyjaciół blondyna, a on sam wymógł na ojcu i matce zachowanie tajemnicy przed ludźmi należącymi do klubu. Nie chciał, by ludzie lubili go za stan portfela, w dodatku nie jego, bo to w końcu jego rodzice dorobili się tego co mają, a nie on sam. Chciał, by znajomi akceptowali go jako zwykłego człowieka, a nie jakiegoś palanta z kasą. Dlatego chodził do publicznej szkoły średniej, studiował w innym mieście, mieszkał w akademiku i nie szafował drogimi ubraniami i gadżetami. Owszem, w domu nie pogardził najnowszą konsolą lub świetnym smartfonem, jednak nigdy nie afiszował się z bogactwem. Na polu golfowym praktycznie się wychował. Od maleńkości poznawał zasady i normy panujące wśród golfistów, więc w czasie gry zawsze zachowywał się odpowiednio. Rodzice żartowali, że wyssał to z mlekiem matki, a Naruto śmiał się, że to tylko i wyłącznie przez jego wrodzoną inteligencję. Wielokrotnie gdy był mały, grał z rodzicami, najpierw na małym, dziewięcio-dołkowym polu treningowym, później, im był starszy i potrafił coraz lepiej grać, obchodzili we trójkę całe pełnowymiarowe z osiemnastoma dołkami. Naruto nie miał żadnych trudności z fachowym nazewnictwem poszczególnych elementów znajdujących się na rozległym terenie. Operował nim od dzieciństwa, wpajając je sobie nieświadomie, co dało rezultaty, gdy stał się dorosły. Znał każdy obowiązujący przepis gry, nigdy nie przychodził nieodpowiednio ubrany na pole. Nazwy kijów i systemy punktów potrafił wyrecytować obudzony w środku nocy. Dla niego golf był codziennością.
– Jak każdy kto podchodził do egzaminu. Zdałem i tyle. – Zerknął na Uchihę, jednak ten patrzył przed siebie, na co odetchnął z ulgą. Znów to zrobił. Kolejne kłamstwo do kolekcji. Tak bardzo chciałby, aby ich znajomość nie zaczęła się tutaj. Mógłby wtedy spróbować swoich sił, ale niestety jego własne reguły jasno mówiły, że nie będzie podrywał nikogo, kto jest zawodnikiem lub bywalcem klubu. Złamał już jedną ze swych zasad, wcielając się w rolę caddiego dla Sasuke. Jednak jego zdaniem Sasuke był hetero i Naruto nie musiał się obawiać, że skończy z nim w łóżku. Ale marzył o tym nieustannie. Gdy tylko zobaczył go w recepcji ich klubu, gdzie Uchiha wypełniał dokumenty uprawniające do członkostwa i rezerwował pole, bez namysłu podszedł i spytał, czy ma już swojego pomocnika do noszenia torby z kijami. Negatywna odpowiedź tak go ucieszyła, że zaoferował swoje usługi, na co recepcjonista, znając go od dziecka, dostał napadu kaszlu. Oceniające spojrzenie czarnych tęczówek trwało stanowczo zbyt długo dla Naruto. Stres, jaki przeżył w ciągu tych sekund, dopóki brunet nie skinął głową, wyrażając niemą zgodę omal nie przyprawił go o zawał. Zaczynając współpracę z Sasuke, poznał jego styl gry i szybko odnalazł się w nowej roli pomocnika. Doradzał mu jak mógł, proponował rozwiązania takie jakie sam by zastosował, starając się ze wszystkich sił, by zostać przez niego docenionym. Jednak charaktery obu mężczyzn były tak różne, że często dochodziło między nimi do spięć. Gwałtowne kłótnie, rzucane wyzwiska a nawet rękoczyny, do których dochodziło, tak zbulwersowały innych graczy, że została na nich wniesiona oficjalna skarga. Wciąż pamiętał docinki rodziców po tym incydencie. Prawie spalił się ze wtedy ze wstydu za to, że zachował się jak zwykły idiota. Obiecał ojcu, że więcej tego nie zrobi i zdecydował się nawet na rozmowę z Uchihą. Zdarzenie to spowodowało, że przestali skakać sobie  do gardeł w trakcie gry. Jednak gdy spotykali się na neutralnym gruncie, normą było dogryzanie i kpienie z drugiej osoby. Mimo tego całego cyrku jaki tworzyli o byle drobiazg, zostali dobrymi kumplami oraz partnerami do gry w golfa.
– Świetnie, Sasuke. – Obserwując tor lecącej piłeczki, poczekał, aż Uchiha zapisze wynik, poprawi uszkodzoną przez mocnemu uderzenie murawę i odda mu kij. Widząc, że Sasuke oddala się, zarzucił torbę na plecy, ruszając spokojnie w kierunku ostatniego dzisiaj dołka. Obserwując jego płynne ruchy, Naruto kolejny raz przeklął w myślach, próbując przywołać się do porządku, lecz ciężko było mu oderwać wzrok od świetnej sylwetki, cudownie umięśnionych ramion, dłoni ściskających kij do golfa, skupionych oczu, oceniających odległość do dołka, i tego opanowanego wyrazu twarzy. Potrząsnął głową, odtrącając niechciane myśli i skupił się na pracy. Dogonił bruneta, zrównując z nim krok. Szli powoli, rozkoszując się ładną pogodą.
– Po grze spotykamy się przy dziewiętnastym dołku* – oznajmił mu Sasuke. – Musimy pogadać.
– Dobra, nie ma sprawy. – Naruto wzruszył ramionami, przyjmując do wiadomości komunikat. – A stało się coś? – spytał.
– Później, młocie. Teraz muszę zaliczyć ostatni dołek.
– Zawsze zaliczasz – rzucił lekko blondyn.
– No i?
– Nie no, nic, nic – wycofał się z dyskusji, nie chcąc przeciągać struny. Wolał go nie denerwować, bo ze swoich obserwacji wiedział, że Sasuke jest drażliwą osobą. No i nie znał się na żartach. Zwłaszcza tych w wykonaniu Naruto. Choć prawdą jest, że niekiedy Uzumaki przeginał z wygłupami. Jednak nie wiedział czego się spodziewać po zapowiedzianym spotkaniu z brunetem, wolał więc niepotrzebnie się nie narażać. Z racji tego, że Uchiha chciał odbyć rozmowę w klubie a on, jako ukrywający swoją tożsamość syna właścicieli, nie czuł się tam komfortowo. Obawiał się, że jego tajemnica wyjdzie na jaw. Choć jeśli wszyscy pamiętali o jego zaleceniach, to widząc go z Sasuke powinni trzymać język za zębami. Oby.

4 komentarze:

  1. Gomen, ale nie jestem w stanie dostosować się do twojej prośby o jakąkolwiek krytykę. Po prostu nie mam się do czego przyczepić! Jak mogłabym zrobić to w przypadku powyższego teksty? On jest zbyt dobrze napisany, aby się do czegokolwiek przyczepić :( Ok... żeby nie było, zazdrościć talentu nie będę ;p Ale pisząc takie dobre notki sprawiasz, że człowiek chce więcej i więcej tego typu wpisów! A więc dobra kobieto, bądź tak miła i zasiadaj do klawiaturki, aby wystukać nam ciąg dalszy tego cuda!
    Weny żabko!
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Cię skrytykuję: ZA KRÓTKO! Teraz przejdźmy do właściwiej części komcia xD. Podziwiam Cię za zgłębienie nazewnictwa i terminologi golfa. Matko mnie by się nie chciało ( mówi to ta, która przetrzepała wszystkie informacje o wyścigach, samochodach sportowych, tuningu, spotach itd. xD). Pomysł świetny, nigdzie nie czytałam o golfistach i to się ceni. Ładne opisy (za które Cię nienawidzę, bo sama nie umiem trzaskać opisów xD). Jedynie do czego mogę się doczepić to to, że Naruto ma głupie zasady. Jak to tak? Nie umawiać się z klientami klubu? O_o A jak trafi na swoją drugą połówkę (nie, nie flaszki :"D) jabłka? Przeznaczenie i te sprawy? Olać zasady! Taki Sasek nie może się zmarnować! Dlatego Uzumaki, spinaj poślady i zaginaj parol na bruneta. Masz moje błogosławieństwo :D. Pozdrawiam i weny, Tay:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Co takie krótkie? Smaka tylko narobiłaś i skończyłaś. :x I MUSISZ napisać dalszy ciąg, rozumiesz? Nigdy jeszcze nie czytałam fika o golfie, więc tym bardziej chcę więcej. Zapowiada się bardzo fajnie, nie masz co narzekać, tylko PISZ DALEJ! Gdyby rozdziałów było więcej i byłyby dłuższe, to i w komciu napisałabym coś jeszcze, a tak to nie ma. O.
    Do roboty!
    fefa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    świetny tekst, ciekawe o czy Sasuke chce porozmawiać, no i Naruto jak syn właścicieli klubu golfowego, ciekawe jak zareaguje Sasuke jak pozna prawdę..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń