Rozdział 4
Betowała: Vanes :*
—
Jak to? — Gray piorunował wzrokiem recepcjonistkę z hotelu, która nie była w
stanie udzielić mu żadnej interesującej informacji. — Na pewno go tu nie było?
— spytał po raz któryś z kolei, wbijając w nią swoje czarne oczy. Ściskał
dłońmi blat tak mocno, że pobielały mu kłykcie, ale nawet tego nie zauważył.
—
Nie widziałam pańskiego kolegi, przykro mi. — Rozłożyła ręce w wyrazie
bezradności.
Ze
złością odszedł od kontuaru recepcji, wiedząc, że nic więcej nie zdziała. Natsu
zniknął, przepadł, a on nie wie, gdzie go szukać. Szlag go trafiał, bo nawet
nie przyszedł mu o niczym powiedzieć, od kiedy rozstali się w niezbyt
przyjaznych nastrojach. Czekał na niego do późna, a gdy ogarnęła go senność,
położył się, licząc, że rano obudzi go nieprzyjemne, głośne chrapanie chłopaka.
Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Po obudzeniu się, zobaczył, że
posłanie Natsu jest nietknięte, co oznaczało, że Smoczy Zabójca w ogóle nie
wrócił na noc. Zastanawiał się, gdzież on może się szlajać, ale nic konkretnego
nie wymyślił. A może wkurzony Salamander, który wykrzyczał mu wczoraj w twarz,
wszystko co Gray chciał usłyszeć, a nawet więcej, wypiął się na niego i
perfidnie olał. No nic, będzie musiał wracać sam, bo mistrz czeka na raport.
Dobrze, że chociaż misję wykonali, bo chyba zatłukłby Natsu, jakby zniknął
przed robotą. Poszedł do pokoju, spakował swoje rzeczy, oddał klucz i, wciąż
zły jak diabli, opuścił hotel. Zresztą, co go obchodzi to, gdzie się ten dureń
podziewa? Jak zwiał, to wróci. On nie będzie się tym martwił, bo po co? Jest
dorosły, silny i poradzi sobie, gdziekolwiek jest i cokolwiek robi. Choć równie
dobrze mógł wpakować się w jakieś kłopoty, to Gray stwierdził, że uda mu się z
nich wyplątać. Wychodził cało z niejednej opresji, więc i tym razem na pewno
wróci cały i zdrowy. O ile już nie siedzi spokojnie w gildii, bo dopuszczał
możliwość, że Natsu mógł tam wrócić, żeby zrobić mu na złość. Nie chcąc dłużej
myśleć o zachowaniu towarzysza, ruszył w drogę na dworzec, by wrócić do gildii.
No i nie, wcale, ale to absolutnie wcale, się o tego gamonia nie martwił.
***
—
Hę? — mruknął, krzywiąc się niemiłosiernie, gdy światło sprawiło, że poczuł
pulsujący uporczywy ból w czaszce. Zasłonił twarz łokciem, odgradzając się od
jasności. — Gray, przynieś mi wody, dupku. — Rozkaszlał się, gdy to powiedział,
i z trudem przełknął ślinę, stwierdzając, że zaraz chyba umrze. Potężne uczucie
pragnienia było nadrzędną potrzebą, którą musiał zaspokoić, a ten cymbał chyba
go nie słyszał. Chciał zawołać ciut głośniej, ale z ust wydobył się tylko
skrzeczący dźwięk. Uczucie pustyni w ustach nie było niczym przyjemnym i chciał
pozbyć się tego wrażenia za wszelką cenę.
Odpowiedziała
mu głucha cisza, a mag usychający z powodu cholernego kaca nie miał ochoty na
kłótnie. Powoli podniósł się do siadu, odruchowo sięgając ręką do szyi, a
czując gorącą, gołą skórę, wyskoczył z łóżka jak oparzony, z przestrachem w
oczach rozglądając się po pomieszczeniu. Utkwione w nim niebieskie oczy tak go
przestraszyły, że prawie wrzasnął, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Kobieta
trzymała w wyciągniętej ręce szklankę z wodą. Wziął ją i wypił wszystko jednym
haustem, wzdychając z zadowolenia ze zbawiennej mocy zimnego napoju.
—
Gdzie mój szalik? — spytał nieznajomej, wciąż bacznie mu się przyglądającej.
Zupełnie zignorował fakt, że powinien najpierw spytać kim ona tak właściwie
jest i co tu robi, bo brak szalika był ważniejszy, niż tożsamość jakiejś baby w
ich pokoju.
— Za
tobą. — Obejrzał się i wnet zrozumiał, że coś jest cholernie nie tak. Ściana
koło łóżka, pościel, a nawet sam mebel, nie były tymi, które pamiętał. Jednak
widząc ukochaną część garderoby, zaraz owinął ją wokół
szyi, a humor poprawił mu się natychmiast, więc o wiele spokojniejszy, choć
wciąż ciekawy, gdzie się znajduje i jak, do jasnej anielki, tu dotarł, odwrócił
się do kobiety i zaczął przepraszająco:
—
Ekhm, dziękuję. Teraz wybacz, ale muszę wrócić do hotelu. — Odstawił kubek na
szafkę, chcąc wyjść.
— Do
hotelu? — zdziwiła się, marszcząc brwi. — Przykro mi, ale w tej wiosce nie ma
żadnego hotelu.
Słysząc
to, twarz Natsu straciła wszystkie kolory, a oczy rozszerzyły się w szoku. Jak
to nie ma hotelu? Przecież jest! Nagle przyjrzał się jej dokładniej, zastanawiając
przez kilka sekund, czy nie ma do czynienia z wariatką. Szybkie spojrzenia na
pomieszczenie, upewniło go, że nie był tu przetrzymywany siłą. Potrząsnął
głową, zastanawiając się, gdzie on tak właściwie jest i co się wczoraj
wydarzyło. Pamiętał, że pił, a nawet się upił, ale jakim cudem znalazł się w
obcym domu, z obcą kobietą, która na dodatek twierdzi, że w wiosce nie ma
żadnego hotelu? Zaraz, zaraz. W wiosce?! Jakiej, kurwa, wiosce? Nie bacząc na
zdziwioną twarz, przepchnął się do drzwi i otworzył je, po czym zaklął głośno.
Widział przed sobą pola i łąki, a wokół ani żywego ducha. Cisza i spokój, letni
ciepły wietrzyk, ptaki na niebie i zielone tereny, nie były tym, co pamiętał z
krajobrazu miasta. Przełknął ślinę, po raz setny zadając sobie mentalne pytanie,
jak się tu dostał. Stwierdzając, że i tak niczego sobie nie przypomni, bo gdy
tylko próbował, czarna dziura w głowie powiększała się, a znów suche na wiór
gardło i pusty żołądek również w niczym mu nie pomagały. Z głupią miną odwrócił
się do stojącej za nim kobiety.
—
Gdzie jestem i jak się tu dostałem?
—
Pociągiem. A jesteś u mnie w domu. — Powiedziała to lekkim tonem, nie wiedząc,
jakie nastawienie do pociągów na chłopak.
—
C-co? — jęknął po części z zawodem na wieść o pociągu, a po części ze złością,
bo niczego konkretnego w sumie się nie dowiedział. — Cholera! — Głośno wyrażona
frustracja nie przyniosła ulgi. Zastanawiał się, jak się dostać do gildii,
skoro nawet nie znał nazwy miasteczka, w którym się znalazł. — Mogłabyś
powiedzieć coś więcej?
— Dobrze,
ale chodź do środka. — Gestem nakazała mu wejść, a widząc jego niepewność,
szybko dodała: — Zrobię ci coś do jedzenia.
Na
takie oświadczenie Natsu nie został obojętny, czując jak kiszki mu się skręcają
z głodu. W końcu, z pustym żołądkiem nigdzie nie pójdzie, a skoro mu proponują
posiłek, to nie będzie odmawiał. Raźnym krokiem wszedł do domu, odganiając od
siebie myśli o szybkim powrocie do Fairy Tail. Pójdzie, jak napełni brzuch no i
uzyska wskazówki, którędy iść, bo od razu odrzucił możliwość podróży pociągiem,
wiedząc, że kac, który go męczył, szybko nie odpuści.
—
Jestem Natsu. Z Fairy Tail. — Przedstawił się, siadając na krześle i
uśmiechając szeroko. — To co jemy?
***
—
Dlaczego Natsu nie ma z tobą? — spytała Lucy, gdy Gray opowiadał im przebieg misji,
pomijając kilka szczegółów, których nie chciał im zdradzać. Wpatrywała się w
niego zmrużonymi oczami, jakby chciała prześwietlić
go na wylot. Skupiona twarz, zmarszczone czoło. Cała wyglądała na zmartwioną i
zdenerwowaną.
—
Nie wiem, do cholery! — Uniósł się, bo miał dość ciągłych pytań o Dragneela.
Nie dość, że siedział mu w głowie i wszystkie jego myśli wokół niego krążyły,
to każdy, ale to dosłownie każdy, zadawał mu to samo głupie pytanie. — Bo jest
idiotą! — dodał wściekle, marząc o chwili świętego spokoju. Nie dość, że był
zmuszony wspólnie z Natsu spędzić kilka dni poza gildią, w czasie których
dowiedział się wielu rzeczy zupełnie dla niego nowych i niespodziewanych, co
tylko go denerwowało. Tysiące myśli, pytań i wątpliwości przelatywało mu przez
głowę, domagając się odpowiedzi, jednak mag nie chciał ich sam sobie udzielić.
—
Przestań! — Skarciła go Lucy. — Martwię się o niego. A jeśli coś mu się stało?
— spytała.
— Co
niby? — warknął w jej stronę coraz bardziej wkurzony. — To Natsu, do cholery!
— A
ty jesteś jego przyjacielem, prawda? To powinieneś go szukać, a nie zostawić i
nie przejmować się jego losem, twierdząc, że sobie poradzi!
— Bo
poradzi!
—
Nie możesz być taki pewny!
—
Mogę!
—
Jesteś dupkiem, Gray!
— Ja
go po prostu znam! Wiem, że nic mu nie będzie! — wrzasnął ostro już wkurzony.
Nie dość, że mistrz zmył mu głowę, to jeszcze ona się czepia i panikuje.
Obrzucił
ją wściekłym spojrzeniem, a ona odwzajemniła się tym samym. I wtedy to
zobaczył. Błysk w oczach Lucy, gdy wspominała o Smoczym Zabójcy i ta zacięta i
nieustępliwa poza, powiedziały mu wszystko, na co zaskoczony wciągnął
głęboko powietrze. Przeżył chwilowy szok, bo zrozumiał, że chłopak nie jest jej
obojętny. Nie traktowała go jak przyjaciela, a kogoś, kto znaczy dla niej o wiele
więcej. Wstał, porażony tym nagłym odkryciem i chciał odejść, gdy wtem został
przygwożdżony do blatu stołu przez swoje najgorsze utrapienie. To utrapienie
zaś, leżąc na nim, bełkotliwe paplało o swojej radości, że go widzi, wielu
wypłakanych łzach i wyznawała mu swą dozgonną miłość. Fala wściekłości
przetoczyła się przez jego umysł i niezbyt delikatnie zrzucił ją ze swoich
pleców, prostując się. Posłał jej nienawistne spojrzenie, ale Juvia, jakby tego
nie widząc, przykleiła się do jego nogi.
—
Och, paniczu Gray! Juvia już myślała, że nigdy więcej cię nie zobaczy!
—
Puść mnie! — Juvia jednak nie zamierzała posłuchać i ścisnęła mocnej. —
Puszczaj!
—
Juvia jest taka szczęśliwa! Paniczu Gray, chodźmy stąd dać upust naszej
romantycznej miłości!
— Do
reszty zdurniałaś? — krzyknął. — Nigdy nigdzie z tobą nie pójdę, idiotko! —
Wyszarpnął nogę ze stalowego uścisku, a kobieta poderwała się na równe nogi. —
Daj mi spokój, kretynko! — Nie zwracał uwagi na wyraz ogromnego bólu na jej
twarzy. Miał w nosie, co sobie o nim pomyśli. Wyminął ją i odszedł szybkim
krokiem, nie przejmując się odgłosami spazmatycznego płaczu, który do niego
dotarł. Czyż nie mówił jej wielokrotnie, że ma sobie dać spokój, bo nic z tego
nigdy nie będzie? Mówił. Ale ona ciągle swoje. Zacisnął ze złością pięści, gdy
przypomniał sobie, że domyślił się, dlaczego Lucy tak wypytuje i naciska go o
informacje o Natsu i ogarnął go pusty śmiech, że jej uczucia nie zostaną
odwzajemnione. Oczami wyobraźni już widział jej rozczarowanie i rozpacz i, o
dziwo, strasznie go to rozbawiło. Usiadł na ławce, lekko się przy tym
uśmiechając do swoich myśli. Ciekawe, czy Natsu wiedział? Nie, na pewno nie.
Nie był zbyt domyślny w tych sprawach, a poza tym przecież odkrył się przed nim
zupełnie ze swoją orientacją, więc raczej nie skupiał się na dziewczynach. No
właśnie! Natsu przyznał wprost, że jest gejem, a wcześniej Gray dowiedział się,
że to właśnie on jest obiektem jego uczuć. Dziwnie się z tym czuł, choć nie
mógłby powiedzieć, że źle bądź beznadziejnie. Przypomniał sobie ten moment, gdy
wspólnie z Dragneelem walczyli przeciwko temu dziwnemu magowi, który mógł ujawnić najskrytsze
sekrety innych ludzi. Szok, jaki przeżył, gdy dowiedział się, że jego najlepszy
przyjaciel jest gejem, wytrącił go z równowagi. Nie z racji, że takie coś go
odrzucało lub był temu przeciwny, tylko dlatego że ukrył to przed nim. Ogarnęła
go w tamtej chwili niesamowita złość na kolegę. Przecież byli przyjaciółmi, do
cholery! On mówił mu o wielu rzeczach, o których nie powiedziałby nikomu
innemu. A on? Zataił przed nim swoją prawdziwą orientację. I to dlaczego? Nie
wiedział. Wtedy, bo teraz owszem. W końcu to on był obiektem uczuć Ognistego
Smoczego Zabójcy. Nie czuł tego samego, więc próbował pokazać Natsu, że mimo
jego sekretów i tajemnic, nic między nimi się nie zmieni, dalej będą kumplami.
Lubił go, i to bardzo, mimo licznych sprzeczek, kłótni i niektórych ich
zachowań. Był świetnym kumplem, towarzyszem, a także wspaniałym magiem
dysponującym ogromną mocą. Zawsze uśmiechnięty, pogodny, podążający wybraną
ścieżką, szanujący i kochający przyjaciół. Taki właśnie był i za to go lubił, a
nawet podziwiał. Ale teraz dowiedział się czegoś, co dla Natsu było krępujące.
Myślał, że to, że wie, nic nie zmieni. Ale wiedział, a to zmieniało wszystko.
Pierwsza, gihi :D. Wybacz Tayla, ale musiałam :D. Dzięki za info :D. Już przystępuję do czytania ;)
OdpowiedzUsuńPowiem tak: czytam wiele blogów odnośnie Gratsu, ale żaden nie jest tak świetny, jak Twój. A to dlatego, że:
UsuńPrimo: akcja toczy się w świecie magii
Secundo: Twój język i styl pisarski jest wprost świetny!!!
Terzo: czyta się przyjemnie, bo wszystko opisujesz dokładnie i widać, że bardzo zależy Ci na poprawności językowej.
Quarto: sam pomysł na historię jest genialny, gdyż zaczęło się tak bardzo niewinnie, a teraz jest coraz zabawniej i atmosfera zaczyna się zagęszczać ;).
Quinto: po prostu uwielbiam tego bloga!!! Mimo że nigdy jakoś nie sądziłam, że spodoba mi się tematyka yaoi, dzięki Tobie i paru innym dziewczynom, przekonałam się do tego gatunku. Nie żebym miała coś do osób homoseksualnych - co to, to nie!!! Mam nawet przyjaciela w tym zacnym gronie :D. W każdym razie życzę Ci, by ta historia i ten blog w dalszym ciągu miał tak zachwycającą formę i historię, która urzeka pod względem swej niebanalnej natury :D
A co do samego rozdziału, jak zawsze jest zabawnie i ciekawie. Natsu wylądował tam, gdzie diabeł mówi dobranoc i totalnie nie umie się odnaleźć. Okaże się jeszcze, że kobieta u której przebywa, zakocha się w nim. To byłaby już totalna katastrofa!!! Ale byłoby też bardzo zabawnie i niebanalnie :D. I jeszcze Lucy, która zakochała się w Natsu... Ech... Bardzo się rozczaruje i serce ją zaboli, ale niczego nie można zmienić... Ale, ale!!! Grayciu chyba zaczyna czuć coś więcej do Natsusia!!! Sasasasa!!! Superancko :). Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu tej fascynującej historii o trudnej miłości. Czekam na więcej :).
Ps. Jeszcze raz dziękuję za informację o nowym rozdziale ;). I ponawiam prośbę odnośnie kolejnej notki ;).
Ps.2. Muszę w końcu wziąć się za czytanie Twojego bloga "NaLu - Moc Emocji", bo to aż wstyd!!! Już dawno go obserwuje, ale do tej pory nie było okazji przeczytać. Ech... Obiecuję poprawę ;).
Jej, nawet nie wiesz jak pozytywnie mnie tym komentarzem naładowałaś xD Stokrotne dzięki, za to, droga czytelniczko. :D
UsuńJednak gwoli ścisłości, pozwolę sobie na garść odpowiedzi co do Twoich zachwytów. Cieszę się, że podoba Ci się pomysł, jednak nie przesadzajmy, nie jestem świetnę autorką, bo wciąż uczę się poprawnie pisać. Współpracuję z betą, która pomaga mi wyłapać błędy bo w interpunkcji to jestem totalnym osłem. xDD Nie mniej dziękuję że doceniasz moje starania. :) (Przecinki to złoooo...:/)
Teraz kwestia yaoi. Też uwielbiam, zwłaszcza właśnie SasuNaru i Gratsu. Witam Cię więc w tym nie tak wcale małym gronie osób :D
No i ostatnia kwestia, czyli mój drugi blog. Nie, proszę... Nie czytaj. :) Nie obrażę się, serio. Zostań w yaoi, tu jest ciekawiej xD
Ach no i zapomniałabym o jednym. Nie bój się, kobieta u której jest Natsu nie zakocha się w nim, co to to nie xD
Poinformuję o następnym, spoko xD
Pozdrawiam i do następnego :)
Ciesze się, że tak odebrałaś mój komentarz :D. Tak w sumie miało być ;).
UsuńWiesz, uwielbiam komedię, a Twoje opowiadanie ma na takową zadatki :D. Nie no, jest przezabawnie i jest istnym kabaretem :D. Natsu i Grayciu - dwa wariaty, które uwielbiam!!! A u Ciebie to normalnie ich kocham ♥♥♥. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam problemów z interpunkcją :D. I często przesadzam z przecinkami :). Ale Twoje opowiadanie, nawet bez przecinków, czytałoby się świetnie ;). A tak w ogóle chodzi mi o język i sposób, w jaki wszystko potrafisz przedstawić. Twoje opowiadania odznaczają się bardzo wysokim poziomem pod względem języka literackiego, za co wielkie arigato!!!
Nie martw się kochana, będę i tu i tam :D. Nie porzucę tematyki yaoi, bo jest ciekawie, jak mówisz :D. Ale chciałabym też dowiedzieć się, jak u Ciebie wygląda NaLu, które ubóstwiam ♥♥♥. I sama już pracuję nad opowiadaniami na swoje blogi, które w przyszłości, bliżej nieokreślonej, powstaną :).
Kamień z serca!!! Natsuś jest zarezerwowany dla Graya i koniec!!! A co do informacji, to bardzo dziękuję :). Trzymaj się cieplutko :).
Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Lapidarium Narutowskiego. Pozdrawiam i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńtrafiłam tutaj całkiem niedawno, no cóż jeszcze jest kilka tekstów do przeczytania, ale brak czasu....
opowiadania (te które przeczytałam) bardzo mi się spodobały, wspaniale piszesz, ciekawie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej :3.
OdpowiedzUsuńNie komciałam ostatnio, więc trza nadrobić. Zaczniemy od tego, że... paskudnie mnie zepsułaś, paskudnie. Miałam tolerować jedynie SasuNaru, a Ty mi tu podsyłasz inne pary yaoi. Niedobra Ty :/.
Gray się absolutnie nie martwi o Natsu, ależ wcale... Tylko tak dla relaksu rozmyśla o nim przed snem i po wstaniu xD, a później w drodze do Gildii. Gdzie tam. To jest martwienie? xD A w życiu!
Natsu na kacu i do tego w obcym domu u obcej baby. Chłopie, no to poszalałeeeeś xD. Gdy już zabił, a przynajmniej załagodził kaca morderce to pierwsze o co zapytał to gdzie szalik. Taa... Cały Salamander :"D. Podobają mi się priorytety Natsu, jedzenie i szalik xD.
I lubię u Ciebie Lucy^^. To jak się martwi o Natsu i podnosi tym ciśnienie Grayowi :D. Tak, zdecydowanie ją lubię :3. Niech jeszcze sprawi, że Mag Lodu będzie zazdrosny, a będę w niebie :"D.
Yuvia za to działa mi na nerwy wszędzie... Nie lubię jej w mandze, nie lubię jej w fikach. Nie ma dla niej ratunku. Na stos ją! Aaa... ona z wody... To podgrzewać tak długo, aż wyparuje xD.
Tay, świetny rozdział i czekam na następny. :3 Mam nadzieję, że utrzymasz to zabójcze tempo pisania fików :"D. Weeeeeeeny :*